“Śmierć CV” – tak zatytułował swój artykuł Eryk Mistewicz, jeden z dziennikarzy polskiego Forbesa. Artykuł opublikował już niemal 5 lat temu. A CV nadal żyje…
CV nieprawdę Ci powie
Jest jedna rzecz, w której się zgadzam z panem Mistewiczem – że nie warto współpracować z pracodawcą, który decyzję o zatrudnieniu podejmuje na podstawie CV. To prawda, pod warunkiem, że podejmuje decyzję TYLKO na podstawie CV – a nie znam żadnej firmy, która by to robiła (chyba, że chodzi o stanowiska, gdzie przydaje się każdy, kto ma obie nogi i ręce, i dobrze by było, żeby nie były to dwie lewe). Zawsze są jakieś dalsze etapy rekrutacji, które pozwalają lepiej poznać kandydata.
To prawda, że papier przyjmie wszystko – stąd właśnie kolejne etapy, ale i to nie jest rozwiązaniem według autora. Według niego o kandydacie powinny świadczyć tylko i wyłącznie rekomendacje i kontakty. Ale czy naprawdę zawsze i na każde stanowisko potrzebujemy najlepszego kandydata na rynku? Śmiem twierdzić, że na większości stanowisk sprawdzą się kandydaci “wystarczająco dobrzy”. Niekoniecznie gwiazdy konferencji czy spotkań networkingowych.
I tak, jasne, warto, by każdy z nas dbał o swoją markę osobistą, kontakty i referencje, niezależnie od branży czy stanowiska. Sama uważam, że networking to najskuteczniejszy sposób na znalezienie fajnej pracy. Na rynku jest jednak za dużo stanowisk, by każde z nich można było zapełnić poleconym kandydatem.
Czas na video CV!
W 2010 r. w jednym z warszawskich Urzędów Pracy stanęła kabina do nagrywania video CV. Jak się dowiedziałam, obecnie nie jest już dostępna:
Mając na uwadze doświadczenia z okresu realizacji tego programu, można stwierdzić, że pewnością (oprócz tradycyjnego CV) Video CV jest dodatkowym materiałem pokazującym szerszy obraz kandydata w takich kwestiach jak zdolności komunikacyjne, umiejętność autoprezentacji, posługiwanie się językiem obcym. Jednak nie jest to rozwiązanie masowe dla każdej osoby poszukującej pracy, szczególnie dla osób mających obawy przed wystąpieniami publicznymi – ocenił pan Piotr Kłosowski z Działu Marketingu Urzędu Pracy m. st. Warszawy.
W ostatnich latach dużo więcej słychać na temat tego sposobu autoprezentacji – niektóre portale wieszczyły koniec tradycyjnego CV i zastąpienie go właśnie przez krótki filmik.
Ta forma zdecydowanie jest dobrym pomysłem w sytuacji, gdy chcesz zwrócić uwagę pracodawcy niestandardowym pomysłem (video typu gadająca głowa więc raczej odpada), opowiedzieć jakąś historię (np. dlaczego chcesz się przekwalifikować) albo wyjaśnić pewne kwestie ze swojego doświadczenia, jeśli lepiej wychodzi Ci mówienie, niż pisanie. Video CV może być ciekawym elementem profilu na Linkedin czy strony internetowej, tzw. strony-wizytówki – w końcu cały wirtualny świat “idzie w video”, bo lepiej przyjmujemy informacje w takiej formie, niż pisanej (ja nie zawsze, zazwyczaj szybko tracę koncentrację).
Bywają sytuacje, że video CV jest wręcz wymagane przez pracodawców – i wcale nie mam na myśli sytuacji, gdy u kandydata liczy się przede wszystkim wizerunek i umiejętność występowania przed kamerą. Zdarzają się czasami różne konkursy, gdzie liczy się kreatywność – najczęściej skierowane są do studentów, a nagrodą są praktyki w firmie. Nie wyobrażam sobie jednak, żeby rekruterzy mieli masowo oglądać nawet jedynie 1-minutowe filmiki na każde stanowisko. W czasach, gdy rekruter na jedno CV poświęca nawet tylko 6 sekund (przy pierwszej selekcji), byłaby to po prostu strata czasu.
CV “papierowe” vs. video CV – 1:0.
Wystarczy Linkedin
Widziałam już oferty pracy, gdzie pracodawca wyraźnie zaznaczał: żadnego CV, wyślij nam link do swojego profilu na Linkedin! Jest w tym pewna wygoda – po co mamy gromadzić pliki, zapychać system czy skrzynkę pocztową, skoro można dostać tylko link i wszystkie informacje o kandydacie mieć jak na tacy. Nie widziałam jednak jeszcze żadnej większej firmy, która prosiłaby o link do profilu zamiast CV – były to raczej mniejsze firmy typu startupowego.
Profil na Linkedin pokazuje pracodawcy nie tylko historię zawodową kandydata, ale też jego aktywność na portalu. Dzięki temu może sprawdzić, w jaki sposób i w jakich tematach się wypowiada albo czy dzieli się swoją ekspercką wiedzą w formie artykułów.
Pod względem wizualnym, na Linkedinie wszyscy kandydaci są równi. “Szablon” u każdego wygląda tak samo, kolejność informacji jest taka sama, można więc skupić się na zawartości. Dla niektórych będzie to wadą, dla niektórych zaletą.
Jakby nie patrzeć, profil na Linkedin to jednak wciąż… CV. Wirtualne, o określonym z góry wyglądzie, wzbogacone o aktywność na portalu, ale wciąż CV. Dlatego nie powiedziałabym, że rosnąca popularność tego portalu zabija “tradycyjne” CV. Tym bardziej, że rekruterzy, który wyszukują kandydatów na Linkedinie, często proszą… właśnie dodatkowo o CV. Nie wiem, czego nowego chcą się dowiedzieć, ale widać, że jednak co plik, to plik 😉
Czy CV umrze?
Moim zdaniem jesteśmy jeszcze daleko od śmierci CV. Tak naprawdę jest to najprostszy, powszechnie przyjęty sposób prezentacji swojej historii zawodowej i edukacyjnej. Kilka spojrzeń i już mniej-więcej wiemy, z kim mamy do czynienia. Oczywiście, są zawody, w których CV jest niepotrzebne – przykładowo, zdecydowanie nie selekcjonowałabym fotografów na podstawie ich CV, tylko portfolio.
Widzę też kolejny wschodzący trend – rezygnacja z CV na rzecz formularza z pytaniami, bo chce się poznać osobę, a nie jej wykształcenie i doświadczenie. Korzystają z tego głównie mikrofirmy – ostatnio rekrutację do swojego zespołu prowadziła Pani Swojego Czasu i żeby przejść do kolejnego etapu, trzeba było odpowiedzieć na kilkanaście pytań (o swoje zdanie na dany temat, co byś zrobiła, gdyby itp.). Niektóre firmy wykorzystują podobne formularze, gdzie zadają pytania otwarte, jednak zazwyczaj i tak… proszą o załączenie CV. Chyba tak łatwo się go nie pozbędziemy!