Mówi się, że ludzie nie odchodzą z pracy, tylko od szefa. Nie zawsze jest to prawda (nawet najlepszy szef czasem nie jest w stanie nic zrobić z tym, że praca jest nudna), ale jak już, to zmiana szefa niekoniecznie musi oznaczać zmianę pracy. Firmy często dają możliwość zmiany zespołu czy wręcz działu (chyba, że Twój szef jest jednocześnie szefem całej firmy…). Kiedy powinna Ci się zaświecić czerwona lampka mówiąca, że temu panu/tej pani już podziękujemy? 😉

Dzisiejszy wpis zilustrowany jest historiami z życia wziętymi, o które poprosiłam znajomych. W niektóre czasem naprawdę trudno uwierzyć!

We wpisie tym specjalnie pomijam takie “objawy”, jak mobbing czy łamanie prawa, w tym prawa pracy. Artykuł ma charakter humorystyczny. Nie znaczy to jednak, że nie należy poważnie traktować tych sygnałów.

Rozważ zmianę szefa, gdy…

  • …bierze zasługi zespołu na siebie

To jeden z najpopularniejszych zarzutów, z jakimi się spotkałam. Gdy jego podwładny osiąga jakiś sukces albo zespół osiąga ponadprzeciętne wyniki, a on nie miał na to zbytniego wpływu – i tak wszystkie zasługi przypisuje sobie.

Co na to życie?

Moja koleżanka miała szefa, który każdy sukces swojego podwładnego kwitował słowami:

Gratuluję sobie takiego wyboru pracownika.

No bo jak to tak, sukces bez jego udziału? 🙂

  • …nie docenia, nie dziękuje, nie nagradza

Kiedy idzie Ci naprawdę dobrze, a nawet nie dostajesz przysłowiowego uścisku dłoni prezesa, to coś jest nie w porządku. Spada Ci motywacja. Widzisz, że nie ma sensu się dalej starać, bo nic z tego nie masz.

Moja koleżanka trochę znudziła się dotychczasowymi obowiązkami, poprosiła więc swojego szefa o coś nowego. Szef owszem, dodał jej nowe obowiązki, ale było ich tyle, że spokojnie mogłaby je robić inna, dodatkowa osoba. Kiedy koleżanka poprosiła o podwyżkę, usłyszała:

O, przepraszam, a to Ty nie jesteś zadowolona z dodatkowych obowiązków?

  • …skąpi, wypomina koszty

W dużych firmach raczej trudno coś takiego zaobserwować, ale w mniejszych – jak najbardziej. Tzw. Janusze biznesu tylko chodzą po firmie i patrzą, gdzie to marnują się ich pieniądze 😉 

Moja koleżanka opowiadała mi, że w poprzedniej pracy musiała… wpisywać się na listę przy ekspresie za każdym razem, gdy robiła sobie kawę. Kawa była bezpłatna dla pracowników i nic nie było odciągane od wypłaty. Podejrzewała jednak, że jeśli ktoś poszedłby upomnieć się o podwyżkę, szef wyciągnął by listy z X miesięcy wstecz i wypomniał, ile go do tej pory ten pracownik kosztował.

Pewnego dnia zorganizował imprezę integracyjną – bal świąteczny. Przez całą imprezę chodził między pracownikami i powtarzał 

Ja wcale nie muszę wam organizować takich imprez, to moja dobra wola!

  • …stosuje argumenty “ad kolejkam” 

Po jednym z ostatnich szkoleń, które współprowadziłam, rozmawiałam z uczestnikami o rynku pracy. O ile w dużych miastach coraz częściej słyszy się o „rynku pracownika”, czyli o takim, na którym to kandydaci dyktują warunki, a pracodawcy walczą o nich, o tyle w małych miejscowościach, gdzie bezrobocie sięga kilkudziesięciu procent, pracodawcy nadal „motywują” pracowników widmem rychłego zwolnienia. Na każdy argument o zmianie warunków zatrudnienia odpowiadają:

Nigdzie indziej nie znajdziecie pracy, a na wasze miejsce mam kolejkę chętnych!

Niestety, nie każdy ma możliwość wtedy po prostu odejść z pracy, bo faktycznie może po prostu nie być gdzie, chyba że rozważa wyprowadzkę.

Choć napisany nieco w humorystyczny tonie, wpis ten pokazuje prawdziwe zachowania szefów. O ile niektóre z nich można wspominać jako anegdotki, niektóre są nie do zaakceptowania. Do napisania tego wpisu zainspirował mnie też ten artykuł, który mówi o tym, że 1/4 Polaków spotkała się w pracy różnymi formami upokorzenia. Chciałabym zachęcić Was, byście nie pozostawali bierni w sytuacjach, gdy widzicie, że coś jest nie tak i również zachęcili do tego swoich kolegów. Jednak w kupie siła! Informujcie dział HR, który ma narzędzia, by odpowiednio zareagować. 

Czy dopisałybyście/dopisalibyście swoich szefów do listy? Podziel się jakąś historią 🙂

Podobne wpisy